Cześć!
Mam na imię Karol, mam 30 lat i wychowałem się na poznańskich Jeżycach, ale od paru lat mieszkam tu i tam - ostatnio częściej tam.
Zimą jeżdżę dużo na nartach, od wiosny do jesieni na rowerze, chętnie piję, jem i gotuję. Za to trzecie całkiem nieźle mi płacą. Przez dwa lata pracowałem w Berlinie w kuchni z gwiazdką, na Islandii serwowałem gigantyczne głowy dorszy a w Portugalii prażyłem kasztany.
Kilka lat temu zacząłem jeździć dłuższe dystanse na rowerze. W 2015 roku przejechałem sporą część półwyspu skandynawskiego na ostrym kole - rowerze bez przełożeń i hamulców. Wyglądało to tak: facebook.com/2015nord
Tym razem postanowiłem pojechać rowerem na narty. Góra musiała być spora, żeby był na niej jeszcze śnieg, ale w granicach moich możliwości, więc wybór padł na Kazbek, drugi najwyższy szczyt Gruzji.
11 maja pojechałem z Polski rowerem typu cargo z pełnym sprzętem do Odessy, stamtąd promem do Batumi, jeszcze tylko niecałe 600km do podnóża Kaukazu, pieszo na szczyt Kazbeku i na nartach w dół. I czy to oznacza że koniec wyjazdu? Absolutnie nie, możliwe że najlepsze jeszcze przede mną. Wyjeżdżając z Poznania miałem obsuwkę, musiałem pędzić więc pojechałem najkrótszą drogą przez Ukrainę, promem przez Morze Czarne a teraz siedzę w Tbilisi i stąd do New Delhi mam bliżej niż trasą, którą chcę jechać do domu. Serio. Pomyślałem, że skoro już i tak przejadę te 4,5 tysiąca kilometrów przez 11(?) różnych krajów to może zjem wszystko co się da a najlepsze spróbuję odtworzyć?
Tak powstał pomysł zrobienia weekendowego wydarzenia, w którym ugotuję to co najbardziej mnie tutaj urzekło. Co to będzie? Właśnie nawet sam nie wiem, mam swoich faworytów z Gruzji ale po drodze fascynująca Turcja, może Iran, całe Bałkany. Kraje w których nigdy nie byłem i dania, których nigdy nie jadłem. Więc może to będą gruzińskie Khinkali a może zapiekanka z dworca w Rzeszowie. Bo nie ograniczam się do kokretnego rodzaju kuchni, liczy się tylko ile w tym jedzeniu jest serca.
Kurcze, jedzenie jest ważne. Dlatego że palę po kilka tysięcy kalorii dziennie i wierzcie mi albo nie, ale jem wyłącznie normalną szamkę (czasami w Gruzji tylko pomidory i chleb). Ale też dlatego że to najlepszy sposób na okazywanie uczuć. A czasami też ostatni sposób komunikacji kiedy w mianowniku nie ma żadnych wspólnych języków i zostaję ot tak zaproszony do wspólnego stołu przez ekipę remontową na obiad. Albo dostaję migdałowego Magnum w 30stopniowym upale z okna samochodu.
I też wymarzyłem sobie, żeby to zrobić w Poznaniu w La Ruinie i Raju, szczególnie po przeprowadzcce na Św Marcin bo myślę, że zmieści się tam jeszcze jeden kulinarny kolaż i kolarz.
Kilka pytań i kilka odpowiedzi:
Kiedy:
Gdzie:
Gościnnie w La Ruina i Raj, Św Marcin, Poznań, Polska
Ile PLNów i dlaczego tak drogo:
Stówka za osobę. W tej cenie do wyboru są trzy dania z karty przygotowanej specjalnie na Ze Wschodu na Stół. Połowa tej kwoty musi mi wystarczyć na pokrycie wszystkich kosztów związanych z gotowaniem. Resztę mogę wydać w drodze. Wyjazd finansuję sam i budżet topenieje mi jak śnieg na Kazbeku.
Czy będzie opcja wege?
Oczywiście, przynajmniej połowa karty będzie wegetariańska, będą też dania bez glutenu, bez pomidorów i bez cukru.
Jak długa będzie karta?
To trochę zależy od tego, jak dużo dań tutaj pokocham, ale myślę jakieś 8. Czyli jak przyjedziecie we dwójkę to spróbujecie prawie wszystkiego.
Co z piciem?
Za friko pyszna woda z wodociągów poznańskich. Mam nadzieję że ekipa moich gospodarzy przygotuje mały zestaw pasujących drinków za dodatkową opłatą.
Jakieś inne rozrywki?
Będzie mój rower zapakowany tak jak na wyjazd, żeby każdy się mógl nim przejechać. Ja będę przybijał piątki i jeśli tylko dam radę sam podawał do stolika.
Czy będzie powtórka?
Chyba nie dam rady.
Czy jest maksymalna i mimimalna ilość uczestników?
Maks to 120 osób na 3 dni, więcej prawdopodobnie fizycznie nie będę w stanie wyprodukować jedzenia. 40 osób na każdy dzień, kolejność rezerwacji godzin wg kolejności zgłoszeń. Minimum nie ma. Jeśli będziesz jedyną osobą, która się zdecyduje to tym lepiej dla Ciebie. Podam wsystko
z największą przyjemnością i będę miał mnóstwo czasu na small albo big talk.
Jeśli o czymś zapomniałem, to piszcie!
Co u mnie słychać możecie zobaczyć tu:
https://www.instagram.com/karolkamyczek/